Nikt w Kanadzie nie chce mu wynająć mieszkania
Nikt w Kanadzie nie chce mu wynająć mieszkania
Steve, mieszkaniec Sherbrooke w Quebecu, nie spodziewał się, że zgłoszenie właściciela mieszkania do prowincjonalnego trybunału mieszkaniowego zakończy się wpisaniem go na nieformalną “czarną listę” najemców. Gdy w zeszłym roku wyjechał na program wymiany do Australii, przekazał komuś swoją umowę najmu. Mimo że wygrał wszystkie trzy sprawy przed Tribunal administratif du logement (TAL), dziś twierdzi, że właściciele mieszkań unikają wynajmu lokali osobom takim jak on.
Z obawy przed dalszą dyskryminacją Steve zdecydował się pozostać anonimowy. Jak mówi, został uznany za “problematycznego najemcę” tylko dlatego, że dochodził swoich praw. Wspomina, że jedna z osób pokazujących mu mieszkanie wprost stwierdziła, że nie chce najemcy, który może ją pozwać.
„Nie próbujesz mnie oszukać, więc dlaczego miałbym cię zgłaszać do TAL?” – mówi Steve, wskazując, że spór miał tylko z jednym właścicielem, który chciał dwukrotnie podnieść czynsz.
Steve przeniósł się z Montrealu do Sherbrooke w 2021 roku i wynajął mieszkanie za 1200 dolarów. Po przeprowadzce odkrył, że lokal nie spełniał obiecanych standardów – był zaniedbany, brakowało podstawowych udogodnień, a w łazience była pleśń. Sprawdzając umowę, zauważył, że poprzedni najemca płacił zaledwie 600 dolarów miesięcznie.
Zaproponował właścicielowi kompromis: 900 dolarów miesięcznie. Spotkał się z odmową. W związku z tym wszczął postępowanie w TAL, jednak zanim zapadła decyzja, właściciel wysłał kolejne zawiadomienie o podwyżce czynszu. To doprowadziło do kolejnych dwóch spraw sądowych.
Ostatecznie trybunał ustalił czynsz na 865, a później 881 dolarów – znacznie poniżej początkowo żądanej kwoty. Sędziowie zauważyli, że właściciel nie przedstawił wystarczających dowodów na podwyżkę, a umowa zawierała błędy formalne.
Steve wrócił na studia i wyjechał za granicę. Po powrocie miał nadzieję, że szybko znajdzie nowy lokal. Okazało się to jednak bardzo trudne. Przez to, że znajduje się obecnie za granicą, nie może osobiście oglądać mieszkań. Po sprawdzeniu jego historii przez właścicieli wielu z nich uznaje go za kłopotliwego.
„Nie zrobiłem nic złego, tylko broniłem się przed nieuczciwością” – mówi Steve. Po wielu próbach jedyna właścicielka, która wyraziła zainteresowanie, zgodziła się podpisać umowę tylko z jego partnerką i tylko pod warunkiem, że jej rodzice będą poręczycielami.
„Mam 32 lata. Czemu moi rodzice mają coś podpisywać?” – mówiła jego dziewczyna. Steve czuje się niesprawiedliwie potraktowany: „Skoro korzystanie z przysługujących mi praw prowadzi do takiego rezultatu, to czy system naprawdę działa uczciwie?”
Mario Mercier z Association des locataires de Sherbrooke twierdzi, że zna dziesiątki podobnych przypadków. Według niego nieformalna “czarna lista” najemców istnieje i właściciele regularnie sprawdzają kandydatów pod kątem historii w TAL. Formularze aplikacyjne często zawierają pytanie o wcześniejsze spory sądowe, a odpowiedź “tak” praktycznie przekreśla szanse na mieszkanie.
W grupach na Facebooku, jak „Mordus d’immobilier”, niektórzy właściciele otwarcie przyznają, że automatycznie odrzucają kandydatów, którzy mieli spór w trybunale. Jeden z nich przeprowadził ankietę, w której 100 z 400 właścicieli zadeklarowało, że nigdy nie wynajmą lokalu osobie z historią TAL, zwłaszcza jeśli chodziło o spór o czynsz.
Prawnik Julien Delangie przypomina, że Kodeks cywilny zabrania dyskryminacji najemców za korzystanie z prawa do obrony swoich interesów. Jednak udowodnienie tego typu dyskryminacji jest niemal niemożliwe – właściciele rzadko przyznają się do prawdziwych powodów odmowy.
Obawia się, że coraz więcej osób będzie zgadzać się na zbyt wysokie czynsze w obawie przed trafieniem na czarną listę. Choć istnieją przepisy przewidujące kary finansowe za dyskryminację (od 200 do 1900 dolarów), są one bardzo rzadko stosowane.
Minister mieszkalnictwa Quebecu, France-Élaine Duranceau, przyznała, że procedura egzekwowania kar jest skomplikowana – wymaga śledztwa, raportu, oskarżenia i procesu, a grzywny nie trafiają do ofiary, lecz do państwa. Według niej skuteczniejsze mogą być odszkodowania cywilne.
Eric Sansoucy z Corporation des propriétaires immobiliers du Québec (CORPIQ) mówi, że właściciele mają prawo znać historię najemcy, ale powinni unikać dyskryminacji. Organizacja zachęca do szczerości i zrozumienia – zarówno ze strony właścicieli, jak i najemców.
Steve chciałby, aby nazwiska najemców, którzy wygrali swoje sprawy, nie były publikowane w rejestrach publicznych. „Jeśli ktoś niszczy mieszkanie – powinien być napiętnowany. Ale jeśli ktoś tylko sprzeciwił się bezpodstawnemu podwyższeniu czynszu, nie powinien być karany za korzystanie z prawa”.
Eksperci dodają jednak, że usunięcie danych z publicznych baz nie jest łatwe – dostęp do nich mają prywatne firmy, a dopóki nie powstaną skuteczne mechanizmy przeciwdziałania dyskryminacji, problem będzie się pogłębiał.
Comments (0)